Poradnik kupującego ABC fotografii – kompozycja
Strona główna  >  Sprzęt  >  PORADNIK KUPUJĄCEGO  >  Wiem, co kupuję: obiektyw - część III


Jeśli chcesz być na bieżąco z tym,
co dzieje się w świecie fotografii oraz otrzymywać informacje o nowych artykułach publikowanych w naszym serwisie, zapisz się do FOTOlettera.


Zapisz Wypisz

Porównywarka Porównywarka kompaktów Porównywarka kompaktów Porównywarka lustrzanek Porównywarka obiektywów
Czy wiesz, że ...
Olympus E-3 jest w chwili obecnej jedynym modelem aparatu łączącym w sobie mechanizmy mechanicznej stabilizacji matrycy, ochrony przed kurzem, Live View oraz obrotowego wyświetlacza LCD?
Polecamy

Patagonia 2012

FotoGeA.com O fotografowaniu i podróşach

Akademia Fotoreportażu

FotoIndex

Chronoskron

Foto moon pl
 
Kurs Fotografii Warszawa

Wiem, co kupuję: obiektyw - część III
Autor: Marcin Pawlak



Jeden obiektyw zamiast wielu
Możliwość stosowania obiektywów o różnych ogniskowych (a zatem i kątach widzenia) od dawna była ogromną pokusą i wyzwaniem dla fotografów. Pokusą, gdyż zmiana ogniskowej pozwala nie tylko wykonać zdjęcie z innego miejsca, ale i w twórczy sposób wpływać na jego charakter. Wyzwaniem, ponieważ zmiana obiektywu, nawet wyposażonego w mocowanie bagnetowe, nigdy nie była operacją szybką. Nie bez powodu na wielu zdjęciach z lat sześćdziesiątych utrwalony został następujący obrazek: fotoreporter obwieszony trzema, czterema aparatami – każdy z innym obiektywem. W końcu nigdy nie wiadomo, który będzie potrzebny… Trudno jednak wymagać od turysty (no, może poza japońskim), by chodził obwieszony aparatami jak choinka. Rozwiązanie dylematu: który obiektyw ze sobą zabrać, przyszło (nie pierwszy raz zresztą) ze świata filmu. Tam od dawna przecież stosowane były obiektywy zmiennoogniskowe, pozwalające płynnie zmieniać kąt widzenia kamery filmowej w trakcie kręcenia sceny. Nie powinien więc dziwić fakt, że pierwszy seryjnie produkowany obiektyw zmiennoogniskowy dla aparatu małoobrazkowego został skonstruowany przez firmę Zoomar – producenta obiektywów kamer filmowych i telewizyjnych.

Voigtlaender Zoomar 1:2.8/36-82 – pierwszy seryjnie produkowany zoom dla aparatów małoobrazkowych. (źródło: Wikimedia)

Jeśli ktoś przypuszcza, że była to konstrukcja toporna, będzie w ogromnym błędzie. Doktorowi Frankowi Backowi (bo to on skonstruował Zoomara) nie przyszło zapewne do głowy, że obiektyw zmiennoogniskowy może mieć zmienny otwór względny bądź "gubić" ostrość w trakcie zmiany ogniskowej – wszak w trakcie kręcenia filmu jest to nie do pomyślenia. Tak więc Zoomar 36-82 (produkowany od 1964 roku przez Voigtlaendera) miał stały otwór f/2.8, a ostrości nie gubił. Również kolejne zoomy, zwane też według nomenklatury filmowej transfokatorami, były duże, ciężkie i miały stosunkowo niewielki zakres ogniskowych. Zresztą zoomy o stałej jasności nie zmieniły się pod tym względem wiele – może są nieco mniejsze i lżejsze, jednak ich przełożenie (stosunek ogniskowej największej do najmniejszej) rzadko jest większe niż trzykrotne.

Zoom dla amatora
Szybko okazało się jednak, iż dla fotoamatorów są to konstrukcje mało atrakcyjne – właśnie ze względu na rozmiary, wagę i cenę. Z tego powodu fotoamatorzy jeszcze dość długo powszechnie korzystali z obiektywów stałoogniskowych. Jednak wraz z pojawieniem się aparatów z automatyką ostrości i ekspozycji okazało się, że spora część fotoamatorów nie potrzebuje stałego, dużego otworu względnego ani zachowania ostrości wraz ze zmianą ogniskowej, gdyż o właściwe ustawiania dba automatyka aparatu. W tym momencie wielką popularność zyskały zoomy o zmiennym świetle, dziś stanowiące podstawowe wyposażenie każdego niemal aparatu amatorskiego. To właśnie rezygnacja ze stałego otworu względnego pozwoliła na skonstruowanie obiektywów o dużych zakresach ogniskowych, czyli tak popularnych dziś obiektywów o przełożeniach 8x, 10x czy nawet 15x, zwanych hiperzoomami czy też bardziej swojsko "spacerzoomami". To ostatnie miano dość ładnie określa ich zastosowanie: są to szalenie wygodne, uniwersalne obiektywy dla "niedzielnych pstrykaczy", którzy cenią sobie przede wszystkim ich uniwersalność, wygoda użytkowania zaś znaczy dla nich więcej niż techniczna jakość zdjęć. Niezastąpione są również wówczas, gdy ilość bagażu który możemy zabrać w podróż jest bardzo ograniczona. Pozwalają wykonać zarówno szerokokątne zdjęcie krajobrazu jak i silne zbliżenie odległego detalu.

Jeden z bardziej udanych hiperzoomów ostatnich lat – Nikkor o zakresie ogniskowych 18-200 mm i otworze względnym f/3.5-5.6 ze stabilizacją obrazu.

Nic jednak nie ma darmo. Obiektyw o takim przełożeniu jest jednym wielkim kompromisem. Należy w nim skorygować wszystkie wady obrazu typowe dla obiektywów szerokokątnych, standardowych i teleobiektywów. Zadanie dość karkołomne – i dlatego budowa takich obiektywów jest bardzo skomplikowana. Pierwsze obiektywy tego typu wyrobiły sobie u zawodowców i wymagających amatorów fatalną opinie, która zresztą ciągnie się za nimi do dzisiaj. Koszmarnie spisywały się przy fotografowaniu pod światło, a spadek szczegółowości obrazu w narożnikach był nie do przyjęcia. Dziś produkowane hiperzoomy to konstrukcje dużo bardziej dojrzałe, jak choćby AF-S DX VR Zoom-Nikkor 18-200mm F/3.5-5.6G IF-ED , które jakością obrazu niekiedy dorównują obiektywom profesjonalnym. Te ostatnie górują na nimi szybszym zwykle autofokusem, dużym otworem względnym, ładniejszym odwzorowaniem obszarów nieostrych (tzw. bokeh) oraz solidniejszym wykonaniem.
 
Dziś najpoważniejsze niedoskonałości hiperzoomów to spore zniekształcenia geometrii (zwłaszcza przy najkrótszych ogniskowych), a spadek ostrości na brzegach kadru wyjdzie na jaw dopiero przy próbie zrobienia większych odbitek. Pozostałe aberracje zmniejszają się do akceptowalnego przez amatorów poziomu wraz z domykaniem przysłony. Sytuację nabywców takich obiektywów ułatwia też to, że coraz więcej lustrzanek cyfrowo koryguje część wad optycznych, takich jak dystorsja, aberracja chromatyczna czy winietowanie. Oczywiście, dotyczy to obiektywów tego samego producenta…
Powrót do listy artykułów
Konkurs  Konkurs
Nocą wszystko wygląda inaczej

Pod osłoną nocy świat wygląda inaczej. Przenikają go miejskie światła, iluminacje budynków i głębia czerni. Fotografowanie przy słabym oświetleniu nie należy do najłatwiejszych, ale może przynieść fantastyczne, oryginalne efekty i wiele radości. Zabierzcie aparaty na nocną wyprawę i pokażcie, co uda Wam się uchwycić!
Nocą wszystko wygląda inaczej
 
Ostatnio dodane zdjęcie:
[30.11.2018]
Autor:
Ilona Idzikowska
 
Dodaj swoje zdjęcie
Przejdź do galerii
Poprzednie konkursy
Nagrody w konkursie

 


AKTUALNOŚCI | SPRZĘT | EDYCJA OBRAZU | TEORIA | PRAKTYKA | SZTUKA
Mapa serwisu mapa serwisu Reklama reklama Kontakt kontakt
Czas generacji: 2.831s.