Poradnik kupującego ABC fotografii – kompozycja
Strona główna  >  Sprzęt  >  Testy praktyczne  >  Olympus OM-D E-M10 – najlepszy kompan w podróży cz. 1


Jeśli chcesz być na bieżąco z tym,
co dzieje się w świecie fotografii oraz otrzymywać informacje o nowych artykułach publikowanych w naszym serwisie, zapisz się do FOTOlettera.


Zapisz Wypisz

Porównywarka Porównywarka kompaktów Porównywarka kompaktów Porównywarka lustrzanek Porównywarka obiektywów
Czy wiesz, że ...
Aby w aparatach Canon PowerShot sprawdzić, jaka wersja firmware'u jest obecna w aparacie, należy przygotować sobie odpowiednią kartę pamięci?
Polecamy

Patagonia 2012

FotoGeA.com O fotografowaniu i podróşach

Akademia Fotoreportażu

FotoIndex

Chronoskron

Foto moon pl
 
Kurs Fotografii Warszawa

Olympus OM-D E-M10 – najlepszy kompan w podróży cz. 1
Autor: Przemysław Imieliński



Podobnie jak pozostałe modele serii OM-D, a w odróżnieniu od PEN-ów, E-M10 ma wbudowany wizjer elektroniczny (pochodzący z modelu E-M5) o rozdzielczości 1 400 000 punktów i zapewniający 100-procentowe pokrycie kadru. Jest on wyposażony w pokrętło regulacji dioptrii oraz bardzo dobrze przylegającą gumową muszlę oczną. Wszystko to sprawia, że aparat pewnie i stabilnie trzyma się w dłoni, a dostęp do przycisków oraz pokręteł jest łatwy, wygodny i – po oswojeniu się z ich rozmieszczeniem – nie wymaga spoglądania na korpus. Z kolei osoby o bardzo dużych dłoniach mogą dokupić przeznaczony dla tego modelu specjalny dokręcany uchwyt ECG-1, ułatwiający trzymanie aparatu. Niestety jest on pozbawiony jakichkolwiek dodatkowych przycisków. Samo kadrowanie w nietypowych pozycji ułatwia natomiast 3-calowy, dotykowy ekran o rozdzielczości 1 037 000 punktów, odchylany w zakresie 800 w górę i 500 stopni w dół.

Możliwość odchylenia wyświetlacza ułatwia wykonywanie zdjęć aparatem umieszczonym nad głową lub tuż przy ziemi. Osoby lubiące wykonywać zdjęcia makro mogą także za pomocą dotykowego ekranu wybrać punkt ustawienia ostrości, a nawet wyzwolić migawkę.


W centralnej, górnej części korpusu – poza gniazdem gorącej stopki dla zewnętrznej lampy błyskowej – znalazło się jeszcze miejsce na wbudowany, podnoszony flesz o niewielkiej liczbie przewodniej 5,8 (przy 100 ISO), ale przydatny jako źródło błysku wypełniającego na przykład przy wykonywaniu portretów pod światło. Lampka ta pozwala również sterować bezprzewodowo zewnętrznymi fleszami Olympusa.

Wbudowana lampa błyskowa to niezwykle przydatny dodatek. W podróż nie zawsze możemy zabrać ze sobą większy zewnętrzny flesz, a ta mała lampka pozwoli nam doświetlić portret wykonywany pod światło lub rozświetlić pierwszy plan ujęć wykonywanych o zmierzchu.


W przedniej części obudowy umieszczona została jeszcze dioda wspomagająca pracę układu autofokusa, dzięki której ustawianie ostrości w słabym świetle przebiega szybciej i jest dokładniejsze. Jednym słowem, jeśli chodzi o budową i wyposażenie, Olympus E-M10 ma wszystko czego może sobie życzyć wymagający użytkownik i właściwie – niezależnie od rodzaju sceny czy panujących warunków oświetleniowych – trudno sobie wyobrazić taką sytuację, w której to niedostatki aparatu uniemożliwią nam wykonanie zdjęcia.

Bogate wnętrze
Olympus E-M10 odziedziczył wiele najlepszych cech po swoich starszych braciach. Wydajnością może się równać z flagowym E-M1, a to dzięki wyposażeniu go w ten sam procesor przetwarzania obrazu TruePic siódmej generacji i dotykowy wyświetlacz. Z kolei układ autofokusa FAST AF zapożyczony został z E-M5, podobnie zresztą jak 16-megapikselowy sensor światłoczuły Live MOS i wspomniany już wcześniej wizjer elektroniczny. Obecność w E-M10 komponentów z wyższych modeli świadczy o tym, że producent tworząc mniejszy i tańszy aparat nie poszedł na kompromis w kwestii jakości rejestrowanego obrazu i szybkości pracy aparatu. Szkoda tylko, że matryca stabilizowana jest w 3, a nie w 5 osiach, jak ma to miejsce w przypadku E-M1 i E-M5. Sensor jest oczywiście wyposażony także w system samooczyszczania, co jest dziś standardem we wszystkich aparatach z wymienna optyką.

Pod względem ergonomii obsługi E-M10 zaprojektowany został po prostu doskonale. Na górnej ściance znajdziemy duże pokrętło wyboru trybu fotografowania, dwa pokrętła regulacyjne i dwa przyciski funkcyjne, którym możemy przypisać pożądane działanie. Poza nim znajdziemy tu również spust migawki, przycisk nagrywania filmów i odtwarzania zdjęć. Dokładnie tyle ile trzeba i nic ponadto.


Wszystkie te podzespoły sprawiają, że E-M10 jest jednym z najszybciej ustawiających ostrość aparatów kompaktowych z wymienna optyką, a do tego pozwala rejestrować zdjęcia z częstotliwością aż 8 kl./s – to naprawdę imponująca wartość w tej klasie sprzętu. Szybki, oparty na detekcji kontrastu system automatycznej regulacja ostrości wykorzystuje 81 pól pokrywających cały kadr, dzięki czemu można zogniskować obiektyw w dowolnie wybranym punkcie sceny, a to zadanie ułatwia z kolei możliwość wskazania aktywnego punktu AF palcem na dotykowym ekranie.
 
Najnowszy model w rodzinie OM-D wyposażony został także w moduł łączności bezprzewodowej Wi-Fi, dzięki któremu można połączyć z aparatem niemal każdego smartfona i wykorzystywać go w charakterze zdalnego wyzwalacza lub komputera pozwalającego sterować wszystkimi funkcjami E-510, łącznie z zoomem nowego obiektywu M.ZUIKO DIGITAL 14–42 mm 1:3.5–5.6 EZ, którego długość ogniskowej zmieniana jest poprzez elektryczny silniczek.

Olympus E-M10 sprzedawany jest m.in. z niezwykle kompaktowym obiektywem M.ZUIKO DIGITAL 14–42 mm 1:3.5–5.6 EZ. Nowym zoom automatycznie rozsuwa się i składa, dzięki czemu głębokość całego zestawu mierzona od wizjera do początkowego pierścienia obiektywu wynosi zaledwie 63,9 mm, a całość bez problemu zmieści się w kieszeni kurtki. Długość ogniskowej zmieniana jest za pośrednictwem pierścienia sterującego elektrycznym silnikiem. Dla jednych będzie to wadą, bo zmiana wartości zoomu obywa się wolniej, ale ma to też swoją zaletę, bowiem pozwala płynnie zmieniać ogniskową podczas filmowania i sterować nią zdanie ze smartfona.

Powrót do listy artykułów
Konkurs  Konkurs
Nocą wszystko wygląda inaczej

Pod osłoną nocy świat wygląda inaczej. Przenikają go miejskie światła, iluminacje budynków i głębia czerni. Fotografowanie przy słabym oświetleniu nie należy do najłatwiejszych, ale może przynieść fantastyczne, oryginalne efekty i wiele radości. Zabierzcie aparaty na nocną wyprawę i pokażcie, co uda Wam się uchwycić!
Nocą wszystko wygląda inaczej
 
Ostatnio dodane zdjęcie:
[30.11.2018]
Autor:
Ilona Idzikowska
 
Dodaj swoje zdjęcie
Przejdź do galerii
Poprzednie konkursy
Nagrody w konkursie

 


AKTUALNOŚCI | SPRZĘT | EDYCJA OBRAZU | TEORIA | PRAKTYKA | SZTUKA
Mapa serwisu mapa serwisu Reklama reklama Kontakt kontakt
Czas generacji: 2.574s.