Po co to wszystko?
Przyznam szczerze, że nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo wąskim gardłem w przypadku komputera jest prędkość transferu danych z dysku twardego. Choć mam laptopa (model Dell 1340) z 64-bitowym systemem operacyjnym Windows 7 Professional i 8 GB pamięci RAM, oceniam, że jego
ogólna szybkość pracy po zainstalowaniu dysku SSD wzrosła nawet trzy-czterokrotnie. Ale może konkretnie...
Zgodnie z zapewnieniami producenta urządzenie
odczytuje dane z prędkością 545 MB/s, a zapisuje je z szybkością 500 MB/s. Jak przekłada się to na rzeczywistą szybkość pracy – wręcz trudno uwierzyć! Dotychczas start samego systemu operacyjnego (fakt, że intensywnie użytkowanego już dwa lata bez reinstalacji) zajmował około 2,5–3 minut. Obecnie jest to około
40 s, zaś jego zamknięcie zabiera mniej niż
4 s. Podobnie jest w przypadku aplikacji, obecnie pierwsze
uruchomienie Photoshopa CS6 nie trwa dłużej niż 14 s, zaś każde kolejne już tylko 3 s, w przypadku
Worda są to zaledwie 2 s, zaś zamknięcie programu następuje właściwie w momencie kliknięcia krzyżyka.
Zwiększenie wydajności dotyczy oczywiście nie tylko wszelkich operacji odwołujących się do danych zgromadzonych na dysku, takich jak wyszukiwanie, katalogowanie czy importowanie zdjęć.
Znacznie szybciej przebiega także instalacja programów czy przeprowadzanych co jakiś czas automatycznych aktualizacji systemu. Co jednak z codzienną pracą? W moim przypadku najbardziej czasochłonnymi czynnościami jest
konwersja plików RAW i rendering materiałów wideo. Jeśli chodzi o
czas potrzebny do wywołania surowego pliku z Canona 5D Mark II w ACR to zajmuje to teraz średnio ok. 4 s, podczas gdy wcześniej trwało to od 12 do 15 s.
Przyrost wydajności jest więc odczuwalny znacznie bardziej niż w przypadku zwiększenia ilości pamięci RAM czy zamontowania nieco szybszego tradycyjnego dysku. Dlatego moim zdaniem
zakup nośnika SSD jest znacznie bardziej racjonalnym podejściem, niż zwiększania pamięci operacyjnej czy zakup lepszego procesora, te nowoczesne komponenty będą bowiem i tak ograniczane niewielką szybkością transferu danych, jaką zapewnia tradycyjny "twardziel".
Same zalety, tylko ta cena
Oczywiście sam wzrost szybkość pracy to
nie jedyna rzecz, jaka może zwrócić na dyski SSD uwagę fotografa. Druga nie mniej istotna, to bezpieczeństwo swoich danych i zdjęć. Brak wirujących talerzy i mechanizmu sterującego głowicą sprawia, że
nośniki takie są zdecydowanie bardziej odporne na wszelkie uszkodzenia mechaniczne i pracę w niesprzyjających warunkach. Do tego
SanDisk daje na swoje urządzenie aż 5 lat gwarancji, podczas gdy producenci zwykłych "twardzieli" obejmują je zazwyczaj gwarancją trwającą
od 2 do 3 lat. Do tego
pamięci półprzewodnikowe są z racji swojej konstrukcji znacznie trwalsze od nośników "mechanicznych".
Dyski SSD mają jednak jeszcze
inne zalety. Pracują bowiem
bezgłośnie, zdecydowanie mniej się grzeją (co szczególnie ważne w przypadku instalowania ich w laptopie) i
zużywają mniej energii (opisywany model SanDiska zaledwie
0,22 W energii). W moim przypadku czas pracy komputera na baterii wzrósł o ok. 20-30%. Dla tych, dla których liczy się waga, zaletą będzie również ich
mniejszy ciężar (w przypadku SanDisk Extreme II SSD 480 GB wynosi on 57 gramów w porównaniu do ok. 400 g, jakie waży typowy, mechaniczny "twardziel").
 |
Hybrydowy dysk półprzewodnikowy firmy Seagate do laptopów pozwala poprawić wydajność komputera nawet o 30 procent |
Tańsze rozwiązania?
Osoby, które dostrzegają zalety dysków SSD, lecz mają
bardzo ograniczony budżet, mogą zdecydować się na jedno z dwóch alternatywnych rozwiązań. Otóż na rynku dostępne są również
dyski hybrydowe stanowiące połączenie małego dysku SSD z pojemnym tradycyjnym nośnikiem i specjalnym wewnętrznym kontrolerem do zarządzania pamięcią podręczną. Taka konstrukcja pozwala przyspieszyć nieco odczyt (zapis już nie) najczęściej wykorzystywanych danych, ale nie daje wyraźnego wzrostu komfortu pracy, szczególnie jeśli mowa o edycji pokaźnych objętościowo zbiorów zdjęć czy filmów.
 |
Akcelerator SanDisk ReadyCache SSD ma pojemność 32 GB |
Innym rozwiązaniem, przeznaczonym jednak już tylko dla komputerów typu desktop, może być natomiast akcelerator SSD, taki jak np.
SanDisk ReadyCache SSD 32 GB. Urządzenie to ma tę zaletę, że nie wymaga reinstalacji systemu czy też migracji danych. Wystarczy włożyć je do komputera i zainstalować odpowiednie oprogramowanie, aby dwukrotnie przyspieszyć czas startu systemu i najczęściej używanych aplikacji.
W przypadku komputerów stacjonarnych istniej oczywiście jeszcze jedna możliwość, a mianowicie
zainstalowanie dwóch osobnych dysków: taniego i niezbyt pojemnego nośnika SSD oraz dużego i pojemnego tradycyjnego "twardziela". Na pierwszym z nich instalujemy wówczas system operacyjny i najważniejsze aplikacje, a drugi traktujemy jako magazyn danych. W ten sposób również możemy zwiększyć szybkość swojej pracy, choć nie tak znacznie, jak ma to miejsce w przypadku zakupu dużego dysku SSD.
No cóż, nie pierwszy raz okazuje się, że najlepsze rozwiązanie jest również najdroższe. Jednak w moim odczuciu
wydanie pieniędzy na dysk SSD jest dużo sensowniejsze niż zwiększanie ilości pamięci RAM czy wymiana procesora… W tym pierwszym wypadku różnica wydajności zauważalna jest od razu i robi wrażenie bez wykonywania jakichś precyzyjnych testów, w tym drugim pewnie trzeba by ją mierzyć ze stoperem w ręce.
Strona producenta: www.sandisk.com
Cena: ok. 1500 zł
Gwarancja: 5 lat
Zobacz także:Kingston Digital wprowadza najszybszą kartę pamięci SDSanDisk SD UHS-II SanDisk Extreme PRONowe karty pamięci SD firmy GOODRAM klasy UHS1 dostępne w PolsceTranscend CF 800x: karty pamięci dla profesjonalistówAparaty mobilne przyszłością fotografii?Aparat, czy puszka sardynek? O nietypowych modelach aparatówArchiwizacja i cyfrowa obróbka zdjęćRecenzja: SanDisk Multi Card ExpressCard Adapter