Jakość obrazu
Hiperzoomy, czyli obiektywy zmiennoogniskowe o przełożeniu 7-10x zawsze miały na bakier z jakością rejestrowanego obrazu. Biorąc pod uwagę stopień skomplikowania konstrukcji optycznej, nie ma w tym nic dziwnego. Jednak w ostatnich latach pojawiło się parę interesujących konstrukcji tego typu, które choć nie mogą konkurować z obiektywami profesjonalnymi, trzymają bardzo przyzwoity amatorski poziom, jak choćby przeznaczony dla lustrzanek z przetwornikiem formatu DX Nikkor 18-200 mm. Jak na tym tle wygląda najnowszy spacerzoom Nikona?
Rozdzielczość optyczna
Pod względem rozdzielczości optycznej, czyli zdolności do odwzorowania na zdjęciu drobnych detali i faktur, nowy Nikkor zachowuje się dość przewidywalnie. Niestety, w tym wypadku oznacza to, że słabo. W centrum obrazu maksimum możliwości obiektyw osiąga dla przysłon f/5,6 i f/8, niestety dla tej pierwszej wartości dotyczy to tylko zakresu ogniskowych od 35 do 70 mm, przy dłuższych ogniskowych szczegółowość obrazu dla przysłony f/5,6 szybko spada. Nie jest to dziwne, gdyż w tym zakresie są to już okolice maksymalnego jej otworu. Dla przysłony f/8 rozdzielczość spada już tylko nieznacznie wraz ze wzrostem ogniskowej. Optimum swych możliwości w centrum kadru Nikkor 28-300 osiąga w zakresie 35-70 mm dla przysłon f/5.6-8. Pracy z przysłonami poniżej f/4-4.5 najlepiej unikać.
W wypadku narożnika kadru trudno mówić o jakimś optimum. Nawet najwyższe wartości, osiągane dla przysłon f/11 i f/16 (!) nie zbliżają się nawet do najsłabszych osiągów w centrum. Oznacza to tyle, że obraz w narożnikach zawsze będzie wyraźnie mniej ostry, niż w centrum. Najrówniejszy pod względem ostrości w całym kadrze obraz uzyskamy dla przysłony f/11, ale kosztem pewnego spadku ostrości w centrum.
Geometria obrazu
Dla amatora geometria obrazu jest chyba ważniejsza, niż jego szczegółowość. By zobaczyć nieostre narożniki, trzeba się zdjęciu przyjrzeć z bliska, a na odbitce 10x15 czy nieco większej niemal każde zdjęcie będzie ostro. Z geometrią jest gorzej – wyraźna beczka czy poduszka będzie widoczna na zdjęciu niezależnie od jego wielkości. Obiektywy uniwersalne, podróżnicze, jak opisywany Nikkor często wykorzystywane są do amatorskiego fotografowania architektury, a ta bezlitośnie obnaża braki optyki w tej materii. Nie inaczej jest, niestety, w tym wypadku.
Dla najkrótszej ogniskowej mamy do czynienia z „beczką” wręcz podręcznikową, co wyraźnie widać na poniższych zdjęciach.
Zniekształcenie obrazu zmniejsza się wraz z wydłużaniem ogniskowej, by w okolicach 50 mm zbliżyć się do zera.
Dalsze wydłużanie ogniskowej powoduje pojawienie się niewielkiej poduszki, która od 100 mm utrzymuje się na poziomie 1,8%, a więc zauważalnym, lecz nie krytycznym, co widać na zdjęciu poniżej: